Ostatnie dni sierpnia upłynęły polskiemu społeczeństwu pod znakiem udziału w spontanicznych lub zorganizowanych akcjach przygotowywania Wojsku Polskiemu pozycji obronnych. Na polach, pisze Tadeusz Jurga, które niedawno były miejscem pracy rolników, pojawiły się nici okopów, których obecność odebrała im dawną barwę. Widok miast, ich uliczek i skwerów również smutniał. Miejskie parki stały się miejscem budowy schronów, a okna kamieniczek przyozdobiły różnego rodzaju materiały, których zadaniem było zaciemnienie miejscowości w celu ochrony przed nieprzyjacielskim lotnictwem. Na te przygotowania przyszedł najwyższy czas…
Z relacji świadków wynika, że był to okres, w którym społeczeństwo pomimo wielu podziałów i biedy będąc w stanie realnego zagrożenia swojego biologicznego bytu zaczęło się organizować, by stawić opór państwu, które drogą tzw. pokojowych podbojów zawładnąwszy nad Nadrenią, Austrią i Czechosłowacją zaczęło w końcu wysuwać roszczenia wobec nas. III Rzesza po złamaniu wszelkich ograniczeń nałożonych na Niemcy po I wojnie światowej w momencie uzyskania stosownej siły zaczęła badać na ile może sobie pozwolić wobec europejskich mocarstw takich jak Francja i Wielka Brytania. Wraz z upływem czasu okazało się, że szukający pokoju za wszelką cenę Anglicy i Francuzi udowodnili jak wielka jest pula działań Hitlera, na które są w stanie przyzwolić, by nie dopuścić do wojny. Katastrofalne skutki tzw. polityki appeasementu mieli za chwile odczuć Polacy, którzy jako jedyni postanowili powiedzieć zdecydowane NIE, co stanowiło dla bojącej się Niemiec Europy nie mały szok, ponieważ do tej pory nikt nie odważył się podjąć podobnych kroków.
Nasze NIE oraz to, że nie oddaliśmy swojej suwerenności kosztem wielu ofiar miało swoją wiadomą przyczynę, której stulecie obchodzimy w tym roku. Było wiadome dla prawie każdego Polaka, że perła niepodległości wywalczonej w 1918 roku a obronionej przed bolszewizmem w 1920 nie może tak łatwo wypaść nam z rąk. Nie po to przecież od dwudziestu lat mimo wielu wewnętrznych problemów natury politycznej i gospodarczej budowaliśmy dumne państwo starając się pozbyć wielu niedomagań. Lecz w obliczu takiego układu sił w Europie, w realiach antywojennych postaw przejawianych przez społeczeństwa niedawnych zwycięzców z I wojny oraz sąsiedztwa między Rosją a Niemcami nasze istnienie stanęło pod znakiem zapytania. Nie można także zapomnieć o fakcie, że w tym miejscu Europy nie da się być uległym, bądź neutralnym, ponieważ niezależnie od nas ważniejsze akcje militarne szczególnie generowane przez Niemcy czy Rosję i tak odbyłyby się miedzy innymi na naszym terytorium. Słowa te padają m.in. w kontekście do polityki prowadzonej przez Stalina, który jak wiadomo panował w kraju, który otrząsnąwszy się z rewolucyjnej anarchii i porażki w poprzedniej wojnie dalej miał aspiracje, by zapanować nad Europą i zaszczepić w niej komunizm. Wojna wywołana przez państwo szukające zemsty za Traktat Wersalski stanowiła nie lada okazję dla urzeczywistnienia polityki ZSRR i poszerzenia swej strefy wpływów.
Dlatego o świcie 1 IX 1939 roku wielu mieszkańców zbombardowanego Wielunia nie dożyło ranka a Wybrzeże obudziły wystrzały z pancernika Schleswig–Holstein. Niemcy powiedzieli ,,sprawdzam”, lecz chwila ta nastąpiła wtedy, kiedy nie byliśmy do końca gotowi. Nie był to brak gotowości jedynie natury gospodarczej i technicznej. Był to również częściowy brak gotowości armii, która swoją koncentrację kończyła już pod bombami Luftwaffe. To akurat było spowodowane m.in. tym, że przedstawiciele francuskiej i brytyjskiej misji wojskowej wymogli zatrzymanie powszechnej mobilizacji i odłożenie jej o dwa dni później. Ich argumentacja sprowadziła się do przekonywania naszych decydentów, iż mobilizacja może rozdrażnić Adolfa Hitlera… Gotowy był natomiast duch polskiego żołnierza i bronionego przezeń społeczeństwa. Jednak są to fakty powszechnie znane.
Część autorów publikacji dotyczących wojny obronnej 1939 roku unika natomiast tematu strategii a skupia się na operacjach i taktyce. Mimo to literatura dotycząca tego okresu jest bardzo bogata. Dzięki temu możemy pokusić się o wysnucie wniosków na przyszłość kluczowych dla istnienia naszej państwowości. Wśród tych wniosków jest wiele okazji do przyznania się do błędów lecz również przykładów pozytywnych, których zaimplementowanie obecnie przyczyniłoby się do wzrostu poziomu bezpieczeństwa w Polsce i realnie wzmocniłoby jej potencjał obronny.
Rzut oka na mapę, na której naniesione są pozycje polskich sił oczekujących na nieprzyjaciela na początku wojny zdradza, że Wódz Naczelny zdecydował się na rozmieszczenie Wojska Polskiego zgodnie z zasadami tzw. obrony linearnej. To znaczy, że podjęliśmy się obrony całej długości granicy, która po zagarnięciu przez Niemcy znacznych zdobyczy terytorialnych wynosiła aż 1912 km. W praktyce wiązało się to z nadmiernym rozciągnięciem sił, które musiały niejednokrotnie zabezpieczyć teren wykraczający poza opisane regulaminami szerokości stanowiące rejon odpowiedzialności i pas obrony przewidziany dla wielkich jednostek takich jak dywizje. W wypadku przerwania takiej obrony, co miało miejsce już w pierwszych dniach września droga do serca kraju stoi otworem. W przypadku wrześniowych bojów Niemcy po przerwaniu granicznego kordonu mieli ułatwione zadanie ponieważ siły Naczelnego Wodza przeznaczone na odwód strategiczny były jeszcze w trakcie koncentracji. W tym miejscu wypada nadmienić, że już w XIX w. niemiecki strateg Carl von Clausewitz doszedł do wniosku, że idea odwodu strategicznego nie ma sensu ponieważ może się zdarzyć tak, że w zmiennej wojennej rzeczywistości pewne czynniki nie pozwolą mu dotrzeć z pomocą do głównych sił lub w wypadku ich pokonania sam odwód będzie za słaby by podjąć walkę z przeciwnikiem.
Ponadto naszej sytuacji nie pomógł fakt uczynienia polskich miast niebronionymi. W wielu kręgach panuje przeświadczenie, iż doprowadzenie do oparcia części działań o miasta generuje większą ilość ofiar. Jest to nie prawdą, ponieważ które wydarzenie jak nie wojna obronna 1939 udowadnia bardziej, że zaniechanie obrony ośrodków miejskich wcale nie chroni ich mieszkańców przed agresją i zuchwałością napastnika (niech obraz zbombardowanego szpitala w Wieluniu czy mordowanych harcerzy w Katowicach albo mord dokonany na mieszkańcach Poznania i inne przykłady przemówią lepiej niż słowa). Co więcej pozostawienie miast bez obrony znacznie przyspieszyło niemiecki pochód na Warszawę oraz zapewniło bezkarne wykorzystanie ich potencjału i zasobów przez Niemców. Polskiemu żołnierzowi zostały w tym wypadku forsowne marsze i to bez miejsc, w których mógłby odnowić swoją zdolność do walki.
Wspomniany już Carl von Clausewitz w rozdziale 6 księgi 6 swego dzieła ,,O wojnie” wskazuje na pięć podstawowych środków obrony jakie mogą wykorzystać znające doskonale teren siły lokalne, które występują w obronie samych siebie, swoich rodzin i dobytku. Wszystko to przekłada się na tzw. naturalną strategiczną przewagę, czyli te atrybuty, którymi nie dysponuje agresor. Pierwszym środkiem jest OBRONA KRAJOWA (Landwehr), którą stanowią siły mające za zadanie występować w roli uzupełnienia dla wojska operacyjnego. Clausewitz posługuje się tu porównaniem człowieka do kropli, która w połączeniu z innymi przybiera postać potoku, którego skuteczność potęguje fakt, iż ludzie ci znają doskonale teren swojego działania. Polska od 1937 roku tworzyła takowe oddziały. Nosiły one nazwę Obrona Narodowa. Były to jednostki tworzone z mieszkańców danych rejonów mające w założeniu występować w ich obronie i wspomagać w walce wojska operacyjne. Było to słuszne rozwiązanie ponieważ pozwalało na wykorzystanie potencjału drzemiącego w liczbie ludzi, których nie zdążyło przeszkolić regularne wojsko oraz umożliwiało na wykorzystanie nadwyżki rezerwistów. Przede wszystkim było to rozwiązanie tanie i jak się potem okazało w wielu miejscach skuteczne. Niestety czas nie pozwolił na dalszy rozwój tej formacji. Poszła w bój z przestarzałym uzbrojeniem. Tak jak całej armii doskwierał jej też brak bardzo potrzebnej broni przeciwpancernej. Część formacji ON nie zdążyła niestety osiągnąć zdolności bojowej. Jednak doświadczenia tych batalionów, które wzięły udział w obronie Polski udowodniły, że oddziały terytorialne Obrony Narodowej użyte zgodnie z przeznaczeniem spełniają swoja rolę. Przykładem jest bój o miejscowość Koronowo, gdzie batalion ON o tej samej nazwie wspierał działania 9 Dywizji Piechoty powstrzymując ataki Niemców na tą miejscowość aż do wyczerpania amunicji. Po tym żołnierze batalionu podjęli z wrogiem walkę wręcz. Co prawda jako batalion ON ,,Koronowo” przestał po tym starciu istnieć, lecz jego bitwa dała przykład w jakiej skali marsz przeciwnika może dzięki takim oddziałom zostać opóźniony. A gdyby jednostka ta wraz z sąsiednimi batalionami ON była uzbrojona w sposób pozwalający zmierzyć się nawet z niemiecką bronią pancerną?
Drugim środkiem obrony wg. Clausewitza są TWIERDZE. Mówiąc dzisiejszym językiem mogą to być miasta, których obrona powoduje skupienie się na tych ośrodkach sił najeźdźcy co prowadzi do ich stopniowego wykruszania. Obrona miast może prowadzić także do rozproszenia sił nieprzyjaciela w celu ataku kilku miast naraz co wiąże się z takimi samymi skutkami jak w wariancie pierwszym. Ponadto znając przykład obrony Westerplatte, Wizny, Węgierskiej Górki czy umocnionych rejonów Śląska, przełożenie takiej sytuacji na cały kraj i stworzenie tzw. operacyjnego przygotowania terytorium kraju do obrony czyli systemu pozwalającego wojskom na ZABEZPIECZENIE SIĘ PRZED OGNIEM, ZATRZYMANIE RUCHÓW PRZECIWNIKA i stworzenie sobie tym samym możliwości do prowadzenia skutecznych MANEWRÓW i KONTRUDERZEŃ zwiększa zdolności obronne własnych wojsk. Niestety Niemców spowalniała jedynie determinacja nierzadko nawet cywilnej ludności o czym dalej. Na stworzenie systemu umocnień nie starczyło nam czasu. Z obrony miast zrezygnowaliśmy…
Trzeci środek obrony to NARÓD i jego postawa wobec agresora. Polskie społeczeństwo zdało we wrześniu egzamin. Działania podjęte przez polską społeczność stanowią doskonały wzorzec dla tworzenia współczesnych Wojsk Obrony Terytorialnej. Otóż jest to przykład nie tylko spowalniania ruchu nieprzyjacielskich wojsk na korzyść własnych sił operacyjnych lecz także znakomitego środka przeciwdziałającego terrorystycznym i dywersyjnym bojówkom niemieckiej V Kolumny. W Wielkopolsce i na Śląsku na obszarze kilkudziesięciu miejscowości samoistnie pod wodzą księży, powstańców śląskich, wielkopolskich lub znamienitych działaczy tamtych regionów tworzyły się organy administrujące rejonami opuszczonymi przez wojska operacyjne i władze lokalne a także Straże Obywatelskie z których wiele z nich ewoluowało do roli oddziałów Obrony Narodowej. Przykładem takiej miejscowości jest niewątpliwie Kłecko, które stoczyło bitwy nie tylko z V Kolumną lecz także siłami Whermachtu wyzyskując czas niezbędny dla wykonania manewrów przez własne wojska i spowalniając pochód na Gniezno. Niech ofiarność tych ludzi, zazwyczaj bestialsko mordowanych po zdobyciu tych bronionych miejscowości, nigdy nie pójdzie w zapomnienie! Tadeusz Jurga zwraca szczególną uwagę na wspomniane wielkie zasługi dokonane na rzecz państwa przez społeczeństwo, ponieważ w tych krytycznych chwilach obywatele współpracując z Wojskiem, Policją i Administracją przyczyniali się do zdemaskowania niemieckich dywersantów, rekwirowania ich broni oraz materiałów propagandowych. Gdy tylko mieli taką możliwość, sami prowadzili dywersje na tyłach wojsk niemieckich. W ten sposób wyświadczona własnemu państwu przysługa znacznie ograniczyła skalę oraz siłę i tak zazwyczaj bolesnych i obfitujących w bestialstwo wystąpień V Kolumny. Warto przypomnieć również fakt, że rezerwiści, którzy nie dostali powołania pod broń sami zgłaszali się do jednostek lub szli za oddziałami prosząc je o broń. Kazimierz Pindel przytoczył wyliczenia Sztabu Głównego z 1939 roku, z których wynika że tej broni nie starczyło 2223 tys. rezerwistów, a byli to ludzie ukształtowani przez instytucje takie jak dom rodzinny, Kościół oraz liczne organizacje paramilitarne, które miały za zadanie wyszkolić ludzi na potrzeby obrony państwa. One się z tego zobowiązania wywiązały, ponieważ ogółem zdolnych do pełnienia służby Polska miała w tym okresie 4,5 mln osób. Apoloniusz Zawilski dzięki tej wrześniowej żarliwości na polu patriotyzmu nazwie wojnę 1939 roku wojną całego narodu.
Czwarty filar obrony to POWSTANIE NARODOWE, ale na jego opis i historię polskiej konspiracji po wrześniu 1939 roku przyjdzie czas.
Piąty i ostatni środek służący obronie to SOJUSZNICY. Nasze obronne założenia przedstawioną Państwu kolejność środków obrony wywróciły niestety ,,do góry nogami”, a niestety niejednokrotnie w stosunkach międzynarodowych trzeba się liczyć z faktem, że sfera relacji jaka zachodzi w stosunkach międzyludzkich przestaje działać. W wielkiej polityce gdzie celem jest obrona interesów własnego narodu wśród atrybutów zainteresowanych stron niejednokrotnie narzędziem jest cynizm a dotrzymanie słowa przestaje się opłacać. Z jednej strony to, że sojusznicy nie przyszli nam z pomocą to wina naszej strategii, przez którą już po bojach nad granicą sytuacja naszej armii została oceniona jako krytyczna. To stwierdzenie ciężko przechodzi przez myśl wiedząc jak ofiarnie i odważnie bił się polski żołnierz. Z drugiej strony Francja i Anglia naszą ofiarą wyzyskały sobie czas niezbędny do przeprowadzenia przygotowań własnych armii wiedząc już, że są następne w kolejności. Jest to przykład znamienny jak wielkie znaczenie ma praca i potencjał stworzony własnymi siłami ponieważ w chwilach próby tylko on jest pewny i przede wszystkim czas jego użycia lub wykorzystanie w ogóle zależy od nas samych. Dziś zachęca nas do zwiększania swego potencjału obronnego trochę przez nas zapomniany art. 3 Traktatu Północnoatlantyckiego.
Podsumowując, polskie społeczeństwo i wojsko egzamin zdało. To splot naszych błędów, sytuacji międzynarodowej, bierność Zachodu, nóż wbity w plecy 17 września a także zbyt krótki czas na zbudowanie sprawnego państwa złożyły się na piorunująca klęskę wrześniową. Sama obrona Polski w 1939 roku zaskoczyła samych Niemców, doprowadziła do zadania im znacznie większych niż się spodziewali strat oraz wykorzystania przez nich większości amunicji, bomb, paliw i innych materiałów wojennych. Przyznali to nawet sam gen. Model i Jodl. Pierwsza runda II wojny bardzo zmęczyła Niemców. Niech za przykład służy fakt, iż niemiecki gen. Reinhardt dowodzący 4 dywizją pancerną meldował, że 15 września z ogólnej liczby 324 czołgów jakimi dysponował na początku wojny zostało mu ich zaledwie 113. Nad Bzurą Polacy zadali jego żołnierzom straty wynoszące kolejnych 50 maszyn. Świadczy to o zaciekłości obrony, którą prowadził na skraju psychicznej i fizycznej wytrzymałości polski żołnierz. Ginął on wraz ze wspomagająca go ludnością a także dowódcami wyższego szczebla takimi jak gen. Stanisław Grzmot-Skotnicki, Franciszek Wład czy Mikołaj Bołtuć (postaramy się szerzej przybliżyć ich sylwetki niebawem). Co najważniejsze nie była to obrona w stylu propagandowego atakowania czołgów szablami, ale realna i niejednokrotnie skuteczna, skądinąd pionierska taktyka walki z przeciwnikiem zakutym w blachy nowoczesnej niespotykanej dotąd na taką skalę technologii. Mimo skromności polskiej broni zdolnej pokonać ową technologię udawało nam się paraliżować ruchy przeciwnika na tyle ile się dało. Sami niemieccy dowódcy podkreślali, ze gdybyśmy dysponowali większą ilością środków przeciwpancernych losy niemieckiego najazdu mogłyby potoczyć się inaczej.
Należy jednak pamiętać, że nie ma takiej klęski, która nie byłaby nauką zwycięstwa. Doświadczenia zebrane w toku wojny obronnej stanowią cenną bazę wskazówek jak tworzyć obronę współczesnej Polski. Dzięki wyciągnięciu wniosków z wrześniowej lekcji mamy szansę już nigdy nie otrzymać rozkazu obrony Polski, który byłby niewykonalny. Dlatego przez wzgląd na te słowa nie wykorzystywanie doświadczeń z klęski wrześniowej można określać mianem zbrodni.
Tworząc ten artykuł, autor posługiwał się następującymi publikacjami:
-Pindel. K.,Obrona terytorialna w II Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1995
-Jurga T., Włodarkiewicz W., Wyszczelski L., Bitwy Polskiego Września, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2015
-Jurga T. Obrona Polski 1939, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1990
-Zawilski. A., Bitwy polskiego września, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1989
-Miksche F. O., Uwaga: Broń Atomowa, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1958
Źr. fotografii: http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/zdjecia/353839,2,ii-wojna-swiatowa-zdjecia-archiwalne.html